Tym bardziej FAT.
Pewnego FERALNEGO DNIA, wpadłam na pomysł, żeby się jakoś doprowadzić do stanu używalności. Nie pierwszy i nie ostatni raz wpadłam (na ów pomysł) ale tym razem, miałam ekstremalnie wysoki poziom zawziętej determinacji... jakoś udało mi się, wziąć się głodem... i zrzuciłam kilka kilo.
Następnie przytrafił mi się znowu feralny dzień i wykombinowałam, że skoro już jestem lżejsza, to mogłabym być jeszcze do tego SPRĘŻYSTSZA i bardziej ELASTYCZNIEJSZA. Kupiłam sobie "Shape", bo nie miałam własnego i zaczęłam ćwiczyć pilates. Przybrałam pół kilo :O nic to, pomyślałam sobie, znakiem tego muszę wykazać JESZCZE WIĘCEJ ZAWZIĘTEJ DETERMINACJI i silniej wizualizować sobie elastyczność.
Kiedy zaczęłam uprawiać karate przybrałam kilogram. Przyjęłam, że to jakiś błąd matrixa, że się waga zacięła, ziemia mnie jakoś bardziej przyciąga, mam mokre wlosy, za dużo wypiłam wodyniegazowanej... czycuś.
Determinacja zawzięta i siła wizualizacji sprężystości odrobinkę mi jednak osłabła.
Na szczęście TYLKO NA MOMENT.
Zakochałam się w hulahop! zaczęłam kręcić raz w tygodniu - dwa razy karate, raz pilatesik i w sobotę na poprawę humoru 40 min hoolania - waga pokazała KILO WIĘCEJ. I więcej. I znowu. Sensei twierdzi, że to rzeźba :O nooo!!! jeżeli oponę można nazwać rzeźbą, to może i ma rację... wyrzeźbiłam już kilka.
Potem kupiliśmy PIŁKĘ DO FITNESU... fajnie się robi na niej brzuszki; damskie HANTELKI, żeby nie było za łatwo gałązkami machać; BADMINTONA; ROWER; HULAJNOGĘ; DWANAŚCIE PIŁEK do każdej dyscypliny po dwie, do wyboru. FRISBY. Karimaty sratytaty... płyty z ćwiczeniami, książki z programami, wygibasami, brzucha torturami... ryłam parkiet zębami przy tej robocie i NIESPODZIANKA! przytyłam kilogram :O
Nie muszę chyba tłumaczyć, co pokazała waga, kiedy zaczęłam chodzić na karate trzy razy w tygodniu, nie zaniedbując pilatesa, piłki, hulahopa i innych sprzętów? nie muszę... powiem tylko, że ZNOWU PRZYBYŁO MI RZEŹBY.
Boję się myśleć o jakiejkolwiek aktywności Słabnę, gdy słyszę "fitness". Samo wymawianie tego słowa jest jak jedzenie paprykowych laysów i popijanie colą... W dodatku Sensei powiedział ostatnio: "Nic się nie martw, będziemy Cię dalej rzeźbić" :O ...ale w opony?
Najgorsze jest to, że wciągam w to Tomka . W te spacery, biegi, rzuty, skoki... no wiecie: AKTYWNY TRYB ŻYCIA. Na razie nie tyją, najwidoczniej całą pulę kcal zgarniam ja :D mama niedźwiedzica. Znana FitnessFoczka.
KUNGFUUUPAANDA!
Moje szycie jest fit i martwię się, że tyję, gdy szyję. Tworzę przyrządy gimnastyczne. Pomoce do ćwiczeń i ruchozachęcacze: SZARFY I WORECZKI z grochem. Koledzy i koleżanki są zachwyceni, domagają się codziennie gimnastyki korekcyjnej.
Zestaw dziewczęcy:
Zestaw chłopięcy:
Każda szarfa i każdziutki woreczek jest oznaczony imieniem ćwiczącego
i o pomyłce nie może być mowy!
serceIGAserce
gwiazdaMARCELgwiazda.
Prawda, że zachęcają do gimnastyki?
Już mi tak jakby podryguje nóżka i napina się biceps i ochoczo FALUJE RZEŹBA :D
...A jak mi minie ochota na srężystość, rozpruję worki i nagotuję grochówki. W moim domu jadło się grochówę gęstą, zawiesistą, tłustą i z kapustą kiszoną :D wystarczy to przeczytać, żeby ważyć 200g więcej :O
Krawiectwo to to raczej nie jest... takie tam sobie... szyciegimnastyczne w przerwch między rzeźbieniem.
Fitsewing.
No! moje drogie. To ja już będę się zwijać,
bo zbliża się nieuchronnie pora, wyciągania sprzętu z wora
i to wcale nie to, co myślicie :D
do zoo na karimatach! Paaa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz