Kiedy blogowanie nie jest już obciachem, bo stało się modne... Na pół przytomna, bez makijażu i ubrana w szary dres stałam w dość długiej kolejce w pobliskim sklepiku osiedlowym. Przede mną były dwie, dość urocze dziewczyny, chyba nawet ciut starsze ode mnie, na moje oko mogły mieć 23-25 lat. Niby fajne stylówy pomyślałam, ale czar prysł gdy tylko otworzyły usta i zaczęły między sobą rozmawiać. W pewnym momencie dostałam ataku kaszlu z duszącego w sobie śmiechu więc musiałam odejść na bok, w tym czasie ustępując swoje miejsce kolejnym trzem osobom. Ta sytuacja jeszcze bardziej udowodniła mi moje przekonanie co do "rozmnażających" się blogów, nie z pasji/hobby, sposobu na nudę, lecz dla czystego zysku i korzyści materialnych.
- Ej Magda, ostatnio oglądałam w telewizji program, że blogerki zarabiają nawet kilka tysięcy miesięcznie. Mówi jedna do drugiej. - No właśnie ja też XYZ (niestety tutaj imienia nie zapamiętałam) i dostają tyle darmowych ciuchów, wyjeżdżają za granice i biorą udział w różnych eventach. (...) Coś w tym temacie się podniecały, a po chwili wypowiadały się, że nie pogardziłyby i, że nie zazdroszczą, bo większość blogerek modowych to i tak manekiny z Zary. Po czym padło zdanie - To może też założymy sobie blogi?W tym momencie pierwszy raz się zachłysnęłam. - Mamy fajny styl, o wiele więcej do pokazania niż te przebrane karykatury XYZ(tutaj padło kilka nazw popularnych blogów, których powtarzać raczej nie chcę) i daję sobie głowę uciąć, że za jakiś czas wszyscy nam będą zazrościć, że mamy wszystko za darmo i kupe kasy. (...)
Oczywiście rozmowa słowo w słowo nie jest przepisana, bo nie byłabym w stanie jej zapamiętać, ale sam przekaz mnie zaszokował. Dalszej konwersacji już nie usłyszałam, ponieważ dziewczyny wyszły ze sklepu, ale to chyba na moje szczęście, bo nie wiem czy dałabym radę przetrwaić więcej. Jest to idealny przykład: "Chcesz być bogaty i zgarniać za nic prezenty? Załóż bloga!" Owszem sponsorzy i darmowe prezenty są fajne, ale dopiero wtedy gdy się na nie zapracuje przynajmniej kilka miesięcy (jak nie lat), pomęczy z hejterami i wysili się nad treścią i zdjęciami. Nie wyobrażam sobie blogować tylko dla korzyści, albo dlatego, że jest to "modne". Odkąd tylko pamiętam prowadziłam już jakiegoś bloga. Zaczynałam chyba w 6 klasie szkoły podstawowej, prowadziłam wtedy mini bloga z koleżanką o ploteczkach wśród znajomych. Były to bardzo zabawne historie. Później były różnego rodzaju fotoblogi, miniblogi i portal dla początkujących pinger.pl dla wszystkich którzy chcą się sparwdzić. Dopiero po jakimś czasie przywiało mnie w te strony (chociaż z początku miałam wątpliwości czy dam radę), aby móc prowadzić bardziej "profesjonalnego", z większymi zdjęciami i ciekawą szatą graficzną bloga lifestylowego. W pewnym momencie faktycznie, przeistoczył się on w kolejnego bloga "szafiarskiego", ale tak jak wspominałam jakiś czas temu, zdałam sobię sprawę, że wolę coś luźniejszego, co będzie mi sprawiało radość... i tak oto jesteśmy tutaj. :) Nie wiem czy chcę to jakoś dalej komentować...
BLOGER + FIRMA = DARMOWA PACZKA/PIENIĄDZE
Dopiero po pół roku blogowania, takiego na 100%, odezwała się do mnie bardzo sympatyczna firma z butami. Wtedy tak naprawdę odkryłam, że istnieje coś takiego jak współraca między bloger, a firma. Fajnie, fajnie pomyślałam i wpadłam w pęd kolejnych współprac. Nie ukrywam, bardzo mi się powodziło. Bum, paczka za paczką, darmowe ciuchy, buty, kosmetyki, gadżety, brałam co popadnie, bo w końcu za darmo. Z biegiem czasu coś we mne pękło i powiedziałam dość. Zobaczyłam jakby swoje odbicie lustrzane u pewnej zachłannej blogerki. Nie chciałam być taka. Dałam sobie spokój. I może na dzień dzisiejszy nadal dostaję sporo rzeczy za darmo lub jakieś pieniądze za kampanie reklamowe (nie wstydzę się o tym pisać), ale jest tego zdecydowanie mniej niż kiedyś, ponieważ robię to z głową, aby faktycznie móc coś interesującego zyskać, nabrać jakiegoś doświadczenia, a przy tym się nie sprzedać, bo być może w przyszłości uda mi się zrobić z tego coś ciekawego. Produkty, które mam dzięki blogowi są w 100% wybrane przeze mnie, najpierw sprawdzone, wyselekcjonowane i dopiero pokazywane na blogu. Wolę współpracować z mniejszą ilość firm, ale w fajnych i sprawdzonych relacjach. Wszystko co mam dzięki blogowi, inwestuję w niego. Niektóre blogerki czasem nie są świadome swojej wartości i siły jakiej zawdzięczają swojej stronie i dają się wciągać w niezręczne sytuacje, oszutswa i przekręty od potencjalnych firm. Chociaż niektóre firmy też mają dość, nie dziwmy im się... przy takim popycie na "blogowanie z korzyściami" dziennie mają kilkaset maili z propozycjami współpracy, a połowa z nich nie ma pojęcia o profesjonalnym i dojrzałym podejściu do tematu, chcą tylko wyciągnąć coś za darmo. Miałam okazję mieć w to wgląd od drugiej strony i po prostu własnym oczom nie wierzyłam. Cały ten temat "zarabiania na blogu" otworzyła mi zupełnie oczy pewna świeża sytuacja jeszcze z przed kilku dni. Oskrażenie mnie z prawnikiem. Za co? Za prawdę i chęci? Niektóre blogerki wolą przemilczeć pewne niedogodności, ale nie ja. Teraz tylko mogę czekać co tym razem ta firma mi "zasponsoruje". Sprawe sądową czy nerwy. Przestrzegam! Jest to przykre, a zarazem śmieszne.
Jestem otwarta na nowości i fajne blogi, ale takie, które mogą sobą coś reprezentować. Blogowanie musi sprawiać radość i zainteresowanie, a dopiero po jakimś czasie korzyści, ponieważ jeśli będzie inaczej to nic z tego nie wyjdzie. Oczywiście, niektóre blogerki połączyły przyjemność z pożytecznym i utrzymują się z blogowania. Fajnie, jeśli nadal są przy tym sobą i robią to co lubią, chyba każdy marzy o takiej pracy, w której czuje się jak ryba w wodzie. Jednak są to naprawdę pojedyńcze osobniki, a z samych darmowych ciuchów nie utrzymamy mieszkania, nie opłacimy szkoły lub nie wyżywimy się. Nie wrzucajcie wszystkich do jednego wora- mowa tutaj nie tylko o blogerach, ale także każdym normalnym człowieku. Jeśli chcesz blogować i coś z tego mieć, rób to z głową, a wtedy będzie bardzo przyjemnie. Pamiętaj!
- Ej Magda, ostatnio oglądałam w telewizji program, że blogerki zarabiają nawet kilka tysięcy miesięcznie. Mówi jedna do drugiej. - No właśnie ja też XYZ (niestety tutaj imienia nie zapamiętałam) i dostają tyle darmowych ciuchów, wyjeżdżają za granice i biorą udział w różnych eventach. (...) Coś w tym temacie się podniecały, a po chwili wypowiadały się, że nie pogardziłyby i, że nie zazdroszczą, bo większość blogerek modowych to i tak manekiny z Zary. Po czym padło zdanie - To może też założymy sobie blogi?W tym momencie pierwszy raz się zachłysnęłam. - Mamy fajny styl, o wiele więcej do pokazania niż te przebrane karykatury XYZ(tutaj padło kilka nazw popularnych blogów, których powtarzać raczej nie chcę) i daję sobie głowę uciąć, że za jakiś czas wszyscy nam będą zazrościć, że mamy wszystko za darmo i kupe kasy. (...)
Oczywiście rozmowa słowo w słowo nie jest przepisana, bo nie byłabym w stanie jej zapamiętać, ale sam przekaz mnie zaszokował. Dalszej konwersacji już nie usłyszałam, ponieważ dziewczyny wyszły ze sklepu, ale to chyba na moje szczęście, bo nie wiem czy dałabym radę przetrwaić więcej. Jest to idealny przykład: "Chcesz być bogaty i zgarniać za nic prezenty? Załóż bloga!" Owszem sponsorzy i darmowe prezenty są fajne, ale dopiero wtedy gdy się na nie zapracuje przynajmniej kilka miesięcy (jak nie lat), pomęczy z hejterami i wysili się nad treścią i zdjęciami. Nie wyobrażam sobie blogować tylko dla korzyści, albo dlatego, że jest to "modne". Odkąd tylko pamiętam prowadziłam już jakiegoś bloga. Zaczynałam chyba w 6 klasie szkoły podstawowej, prowadziłam wtedy mini bloga z koleżanką o ploteczkach wśród znajomych. Były to bardzo zabawne historie. Później były różnego rodzaju fotoblogi, miniblogi i portal dla początkujących pinger.pl dla wszystkich którzy chcą się sparwdzić. Dopiero po jakimś czasie przywiało mnie w te strony (chociaż z początku miałam wątpliwości czy dam radę), aby móc prowadzić bardziej "profesjonalnego", z większymi zdjęciami i ciekawą szatą graficzną bloga lifestylowego. W pewnym momencie faktycznie, przeistoczył się on w kolejnego bloga "szafiarskiego", ale tak jak wspominałam jakiś czas temu, zdałam sobię sprawę, że wolę coś luźniejszego, co będzie mi sprawiało radość... i tak oto jesteśmy tutaj. :) Nie wiem czy chcę to jakoś dalej komentować...
BLOGER + FIRMA = DARMOWA PACZKA/PIENIĄDZE
Dopiero po pół roku blogowania, takiego na 100%, odezwała się do mnie bardzo sympatyczna firma z butami. Wtedy tak naprawdę odkryłam, że istnieje coś takiego jak współraca między bloger, a firma. Fajnie, fajnie pomyślałam i wpadłam w pęd kolejnych współprac. Nie ukrywam, bardzo mi się powodziło. Bum, paczka za paczką, darmowe ciuchy, buty, kosmetyki, gadżety, brałam co popadnie, bo w końcu za darmo. Z biegiem czasu coś we mne pękło i powiedziałam dość. Zobaczyłam jakby swoje odbicie lustrzane u pewnej zachłannej blogerki. Nie chciałam być taka. Dałam sobie spokój. I może na dzień dzisiejszy nadal dostaję sporo rzeczy za darmo lub jakieś pieniądze za kampanie reklamowe (nie wstydzę się o tym pisać), ale jest tego zdecydowanie mniej niż kiedyś, ponieważ robię to z głową, aby faktycznie móc coś interesującego zyskać, nabrać jakiegoś doświadczenia, a przy tym się nie sprzedać, bo być może w przyszłości uda mi się zrobić z tego coś ciekawego. Produkty, które mam dzięki blogowi są w 100% wybrane przeze mnie, najpierw sprawdzone, wyselekcjonowane i dopiero pokazywane na blogu. Wolę współpracować z mniejszą ilość firm, ale w fajnych i sprawdzonych relacjach. Wszystko co mam dzięki blogowi, inwestuję w niego. Niektóre blogerki czasem nie są świadome swojej wartości i siły jakiej zawdzięczają swojej stronie i dają się wciągać w niezręczne sytuacje, oszutswa i przekręty od potencjalnych firm. Chociaż niektóre firmy też mają dość, nie dziwmy im się... przy takim popycie na "blogowanie z korzyściami" dziennie mają kilkaset maili z propozycjami współpracy, a połowa z nich nie ma pojęcia o profesjonalnym i dojrzałym podejściu do tematu, chcą tylko wyciągnąć coś za darmo. Miałam okazję mieć w to wgląd od drugiej strony i po prostu własnym oczom nie wierzyłam. Cały ten temat "zarabiania na blogu" otworzyła mi zupełnie oczy pewna świeża sytuacja jeszcze z przed kilku dni. Oskrażenie mnie z prawnikiem. Za co? Za prawdę i chęci? Niektóre blogerki wolą przemilczeć pewne niedogodności, ale nie ja. Teraz tylko mogę czekać co tym razem ta firma mi "zasponsoruje". Sprawe sądową czy nerwy. Przestrzegam! Jest to przykre, a zarazem śmieszne.
Jestem otwarta na nowości i fajne blogi, ale takie, które mogą sobą coś reprezentować. Blogowanie musi sprawiać radość i zainteresowanie, a dopiero po jakimś czasie korzyści, ponieważ jeśli będzie inaczej to nic z tego nie wyjdzie. Oczywiście, niektóre blogerki połączyły przyjemność z pożytecznym i utrzymują się z blogowania. Fajnie, jeśli nadal są przy tym sobą i robią to co lubią, chyba każdy marzy o takiej pracy, w której czuje się jak ryba w wodzie. Jednak są to naprawdę pojedyńcze osobniki, a z samych darmowych ciuchów nie utrzymamy mieszkania, nie opłacimy szkoły lub nie wyżywimy się. Nie wrzucajcie wszystkich do jednego wora- mowa tutaj nie tylko o blogerach, ale także każdym normalnym człowieku. Jeśli chcesz blogować i coś z tego mieć, rób to z głową, a wtedy będzie bardzo przyjemnie. Pamiętaj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz