Dawno, dawno temu, zapowiedziałam mojej mamie, że chcę się nauczyć szydełkowania, a ona ma zostać moją nauczycielką. Mama, jak to mama, nie pozostawiła swego dziecka w potrzebie. Zastrzegła jednak, że ostatni raz szydełkowała w podstawówce i umie tylko podstawowe ściegi. Mnie to nie przeszkadzało, gdyż moja wiedza o szydełkowaniu ograniczała się do świadomości istnienia czegoś takiego jak szydełko. :)
Przystąpiłyśmy więc do dzieła. Mama wygrzebała ze swych zbiorów szpulkę kordonku i szydełko, ja odpaliłam chyba wszystkie możliwe filmiki o szydełkowaniu i zaczęła się nauka. Szybko stwierdziłam, że szydełkowanie to fantastyczna rzecz. Nauczyłam się robić łańcuszek i słupek, ale nie idzie mi to jeszcze zbyt dobrze. Ćwiczę. Może kiedyś moje prace będą godne pokazania.
Za to mama tak się rozkręciła, że wydziergała fantastyczne jajko wielkanocne i serwetkę, którą później sobie przywłaszczyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz